You are currently browsing the category archive for the ‘Polish’ category.

Było biednie, ale nikt nie podejrzewał, że w kamienicy przy ul. Toruńskiej może dojść do takiej tragedii. Gdy sąsiedzi i znajomi mówią o Natalii S. wyłania się obraz miłej i spokojnej dziewczyny. Co więc musiał się stać, że 21-latka udusiła półtorarocznego Filipka? Read the rest of this entry »

W ramach promocji swojego programu, Chelsea Handler wystąpiła w skeczu z Conanem O’Brienem. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że w filmiku para jest nago i to w dodatku pod prysznicem. Para rozmawia i żartuje na różne obsceniczne tematy nawiązując do przejęcia przez Chelsea programu prowadzonego wcześniej przez przez O’Briena. Read the rest of this entry »

Here’s To Never Growing Up to tytuł nowego singla Avril Lavigne. Piosenka promuje piątą płytę w karierze Kanadyjki, która ukaże się niebawem. Okładka nowego singla zaskakuje, ponieważ wokalistka pozuje na niej nago przytulając pluszowego misia! Read the rest of this entry »

POKOLENIA. Katarzyna Adamczak i jej córka Sylwia Adamczak-Kucharska z Paczółtowic podejmują dziwne wyzwania i włączają w nie rodzinę. Dla frajdy szyją stroje z czasów hrabiny Potockiej, to znów ubranko dla małego Lajkonika.

Babcia Kasia zupę ziemniaczaną przyprawia maleńkimi fioletowymi kwiatkami i wszystkim poleca to ziele – bluszczyk kurdybanek. Mama Sylwia mówi, że urodziła się nie w tej epoce i z wdziękiem ubiera kapelusze, a z zasłon szyje suknie balowe.

Szycie i wymyślanie to pasja obu pań, więc znajdują okazje, żeby Serafinę, córkę pani Sylwii przebierać za żuczka, innym razem za motyla lub hrabiankę, a jej brata Remika najpierw za miniaturowego Lajkonika, to znów za Ludwika XIV. Z czasem sprawiły mu też monocykl, czyli rower z jednym kółkiem. Pojazd taki zachwycił babcię, gdy zobaczyła go w telewizji. – Pokazała go mamie, a mama znalazła podobny w internecie i kupiła. Latem jeżdżę nim po Paczółtowicach i po Rynku w Krzeszowicach – mówi 12-letni Remigiusz.

U Adamczaków i Kucharskich w Paczółtowicach tak już jest, że fascynuje ich to, co dziwne, niezwykłe, wymagające pomysłu, poświęcenia, cierpliwości.

Te panie nie tylko w marcu, nie tylko w Dzień Kobiet, przyciągają uwagę. Jeśli biorą się za uszycie czegoś, to efekt zaskakuje wszystkich. Tak było w Krzeszowicach na dorocznej “Majówce u hrabiny Zofii”. Mieszkańcy miasta przebierali się wówczas w stroje z minionej epoki, wypożyczone z krakowskiego teatru. Sylwia Adamczak-Kucharska z córką Serafiną uczestniczyły w tym święcie. Jednak one miały suknie uszyte przez Katarzynę Adamczak, mamę jednej z dam i babcię drugiej.

Przygodę z igłą, nitką i maszyną pani Katarzyna zaczęła w młodzieńczych latach. Najpierw swojej mamie Zofii pomagała w pracy zarobkowej, szyjąc torebki . Wzorowała się również na ciotce Józefie, siostrze mamy. A ta była prawdziwą artystką, wziętą krawcową w Krzeszowicach. – Kroiła materiały tak, że niech się schowają wszyscy dzisiejsi projektanci – zaznacza pani Sylwia. – U niej na pierwszym miejscu była elegancja, a potem moda – dodaje pani Katarzyna, która sama nie szyje zarobkowo, ale dla swojej rodziny podejmie się każdego wyzwania. I wie, że dopracować trzeba detale, żeby po złożeniu wszystkiego w jedną całość idealnie pasowały.

Gdy pani Sylwia postanowiła iść na plenerowy bal historyczny, to pani Kasia natychmiast zaczęła myśleć o szyciu sukni, a nawet dwóch – dla córki i wnuczki.

– Zawsze zaczyna się od tego, że ona mnie podpuści – pani Katarzyna wskazuje na córkę Sylwię, która uparcie realizuje swoje pomysły. – Nie chciałam ubierać tych starych strojów, których nie można było wziąć do domu, porządnie odczyścić. Chciałam mieć własną suknię – wyjaśnia.

Obie panie zaczęły się zastanawiać, jak mają wyglądać kreacje. – Nam w takiej sytuacji nie chodzi o to, żeby kupić materiał i szyć, ale zrobić coś z tego, co mamy w domu – mówią tajemniczo. Po chwili zdradzają, że w tym przypadku jedna stanęła na stołku, zdjęła z okna zasłony – i był materiał na suknię. Doszło poszukiwanie drutów, bo kreację trzeba było usztywnić. A potem już była w tym głowa pani Kasi, żeby wyszła suknia z przepychem. I udało się.

Do tego obowiązkowo musiał być kapelusz, czyli kolejne wyzwanie dla szwaczek. Czy do zrobienia kapelusza trzeba mieć wprawę? – Nie. Trzeba mieć sposób – twierdzi starsza z pań. Zaszła potrzeba, by wcielić się w rolę modniarek, więc kobiety z tego domu zrobiły to bez zastanawiania. W efekcie powstał kapelusz. – Było przy tym trochę kombinacji, bo nie da się w nieskończoność wymyślać dodatków; przecież zasłony mają swoją długość – śmieje się pani Sylwia.

Zdarza się, że mąż ją potem pyta: Dlaczego nie zakładamy tych brązowych zasłon? – One już się nie nadają do okna – słyszy odpowiedź. I to zgodną z prawdą…

Kolejnym wyzwaniem okazała się suknia dla 16-letniej Serafiny. – Miała być niebieska, ale maszyna nie chciała szyć tamtego materiału. Nie było na co czekać. Pod ręką był biały, więc biała jest sukienka – krótko wyjaśnia mama dziewczyny.

Gdy wszystko było gotowe mąż pani Sylwii zapakował cały majdan do samochodu i zawiózł towarzystwo na imprezę.

Takie akcje w domu powtarzają się nieustannie. Paczółtowickie panie wspominają też, jak szyły strój Lajkonika. – To na prymicję młodego księdza z naszej wioski. Jego mama poprosiła nas, żeby Remik i Serafina poprowadzili prymicjanta do kościoła. Chcieli, żeby ich ubrać np. w stroje góralskie. Sylwia zastanawiała się, czy góralskie stroje to dobry pomysł. Aż wymyśliła, że lepiej przebrać 5-letniego wówczas Remika za Lajkonika. Jak zwykle podpuściła mnie, żebym uszyła ten strój – pani Kasia do dziś nie może wierzyć, że podjęła się tego zadania.

Szyła czerwone wdzianko z żółtymi lamówkami, czapkę z brodą, no i konika. Do tego trzeba było kupić buciki z podkręconymi noskami z przodu, zrobić buławę i małą szabelkę, bo takiej nigdzie nie można było dostać. A wygląd Lajkonika odwzorowywała z kartki pocztowej. – Tylko, że na tej kartce był on wielkości znaczka pocztowego i szczegóły stroju musiałam oglądać przez lupę – wspomina i dodaje, że opłacało się, bo na widok miniaturowego Lajkonika – Remika ludzie wpadali w zachwyt.

Potem babcia i mama dla swoich dzieci i wnuków szyły kolejne stroje, dopasowując je do wierszyków i ról, które odgrywały w szkole. Jednak szycie dziwacznych ubiorów to tylko część pasji obu pań. Robią też z powodzeniem biżuterię z filcu, bibułowe kwiaty i wciągają do pracy Serafinę oraz Remika, wyklejają i malują pisanki, wymyślają ozdoby na choinkę, a techniką decoupage zdobią pudełka.

Do skansenu w Wygiełzowie jeżdżą na święta promujące ludowe zwyczaje i regionalne potrawy. A do tego prowadzą z powodzeniem gospodarstwo agroturystyczne i przyjmują gości z wielu stron świata, głównie pasjonatów golfa, bo w niedalekim sąsiedztwie mają największe w Europie pola golfowe.

Katarzyna Adamczak rozgląda się po domu. To nie jest obiekt opływający w luksusy z nowoczesnym wnętrzem. Jednak taki, że zaraz po wejściu każdy dobrze się tu czuje. – Budynek ma 104 lata. Mieszka w nim piąte pokolenie – mówi z uśmiechem pani Kasia. Niełatwo do nich dojechać, bo prowadzi tu kręta droga pod stroma gorę; samochody wjeżdżają z trudem. A do domu prowadzą strome, kręte schodki. Dookoła rozciąga się ogród z ziołami, kwiatami, krzewami.

Sylwia Adamczak-Kucharska mówi, że każde zajęcie jest dla niej równie fascynujące, ale jeśli tylko zaświeci słońce rzuca wszystko i w pośpiechu idzie do ogrodu, do swoich kwiatów.

– To właśnie z ogrodu, z obserwacji natury, czerpiemy pomysły – dodaje pani Katarzyna, która w ogrodzie też uwielbia spędzać czas. Tam uprawia swoje zioła. Potem sypie je do zupy, sałatek i na kanapki ze smalcem i ogórkiem. Zachwyca się naturalnymi potrawami, propaguje mąkę orkiszową, ciastka z macierzanką, o których jej córka mówi, że są idealne na pamięć.

Punkt widzenia prezesa jednego z największych operatorów w Polsce z pewnością nie spodoba się klientom, dla których niska cena jest priorytetem przy wyborze operatora. Read the rest of this entry »

Naukowcy rozpoznali gen wpływający na to, o jakiej porze doby następuje zgon człowieka. Read the rest of this entry »

Co można usłyszeć o pełnej godzinie w Polskim Radiu? Serwis wiadomości? Na pewno, ale dziś o godzinie 1 w nocy słuchacze “Jedynki” przecierali uszy ze zdumienia. Nikt nie wie, dlaczego prezenterka Karolina Wichowska, która czytała wiadomości, tak podejrzanie dyszała… Kliknij i posłuchaj.
Biegła chwilę wcześniej po korytarzu, źle się poczuła, a może to zupełnie coś innego? Fora internetowe puchną od domysłów, mniej lub bardziej cenzuralnych.
Posłuchaj dyszącej prezenterki Karoliny Wichowskiej Polskiego Radia.
Choć ten dziwny serwis wiadomości Polskie Radio nadało w nocy, do tej pory nikt z “Jedynki” nie wyjaśnił, co wtedy działo się przy konsolecie.

Gdy zadajesz swojemu ukochanemu to pytanie, zawsze odpowiada tak samo: “O tak! Jesteś seksi i bardzo mi się podobasz”. Mówi to czasem nie odrywając nawet oczu od ekranu komputera… Taka odpowiedź, chociaż miła, nie satysfakcjonuje. Przydałoby się więcej szczegółów, prawda?
Nie ma innego wyjścia, jak zapytać o to samych mężczyzn. Tak też uczyniłyśmy, a wyniki naszych dociekań są co najmniej zaskakujące. Otóż jest nieco inaczej, niż się nam do tej pory wydawało!
JEDNA NOC, JEDEN KOC…
“Gdy wiem, że dziewczyna, którą właśnie poznałem, na pewno wyląduje ze mną w łóżku jeszcze tej samej nocy, to mam niewiele czasu na myślenie. Miewam przebłyski, że jej piersi wyglądały na większe, niż są w rzeczywistości, że ma fajnie wydepilowane bikini, ale nic więcej. Generalnie najbardziej kręci mnie fakt, że jestem dla niej na tyle seksowny, iż chce od razu iść ze mną na całość. Na dzień dobry zyskuje u mnie spory bonus!” – Marek, 25 lat, informatyk
No właśnie. Seksuolodzy są zdania, że mężczyźni raczej nie snują pogłębionych refleksji na temat wyglądu partnerki, zwłaszcza, jeśli jest to – brutalnie mówiąc – partnerka jednorazowa. Najczęściej myślą o tym, jak bardzo ekscytuje ich cała sytuacja, związana z przygodą erotyczną. Weryfikują też na gorąco swoje oczekiwania względem kobiety (“jest lepiej, niż się spodziewałem”). No i oczywiście rzecz niebagatelna; zazwyczaj zastanawiają się, czy mają (i gdzie) ze sobą prezerwatywę. Poczucie bezpieczeństwa nie zna w naszych czasach podziału na płci.
A JEŚLI TO JEST MIŁOŚĆ?
“Kiedy idę do łóżka z kobietą, którą kocham, to nawet jeśli widzę jej drobne mankamenty, to nie mam z tego powodu oporów. Przecież nie kocham ją tylko za jej ciało, ale za milion innych rzeczy. Kiedyś miałem wątpliwą przyjemność spotykać się z kobietą o nieskazitelnej figurze – co z tego, że miała piersi jak antyczna rzeźba, skoro w łóżku była jak drewniana kłoda?” – Kuba, 40 lat, menedżer
Owszem zdarzają się mężczyźni, którzy badają ciało kobiety z lupą, maniakalnie starając się znaleźć wszystkie braki. Ale większość z nich nie wie do końca, co to jest cellulitis. I co więcej – wcale ich to nie interesuje. Cała ich uwaga skupia się na tym, co za chwilę zrobią z ta nagą kobietą, która leży obok nich… Poza tym atrakcyjność kobiety w męskich oczach zależy od napięcia seksualnego mężczyzny. Im jest on wyższe, tym wspanialsza wydaje mu się kobieta. To oczywiście nie znaczy, że będąc w stałych związkach mamy się zaniedbywać. Nie wpadajmy jednak w paranoję i nie leczmy swoich (bo niczyich więcej) problemów np. u chirurga plastycznego na kolejnym seansie odsysania tłuszczu.
PORANNA WIADOMOŚĆ
“Dla mnie świeża dziewczyna, nieco zaspana i potargana, bez makijażu jest niezwykle kręcąca. Wydaje mi się wtedy nieco bezbronna, bez tej maski, którą nakłada na siebie przed wyjściem z domu. A najgorsze, co się może moim zdaniem facetowi trafić, to narzeczona Frankensteina – dziewczyna, która nałożyła sobie makijaż przed snem i rano się obudziła z sinymi obwódkami wokół oczu i pudrem spływającym po policzkach. Masakra” – Damian, 26, trener
Jednym słowem Weronika Rosati popełniała kardynalny błąd, kładąc się w pełnym makijażu do łóżka ze swoim ex, raperem Tede ( dzięki jego niedyskretnym wynurzeniom dowiedzieliśmy się o tej wadzie panny Rosati). Psychologowie twierdzą, że dla mężczyzny ważniejsze jest to, co myśli rano, niż to, co myślał wieczorem. Wspólny poranek to miernik związku, bo jeśli partnerzy się w 100 proc. akceptują, to czynią to także w niezbyt korzystnym, porannym wydaniu. Jeśli facet nie znosi wizerunku swojej nieumalowanej partnerki, która właśnie wstała z łóżka, to znaczy, że coś nie gra w ich wzajemnych relacjach uczuciowych.
I co, jesteście zdziwione tym, co przeczytałyście? Jakie są wasze refleksje na temat nagości widzianej męskim okiem?

Powstały w Niemczech portal internetowy dla modelek-hobbystek bije rekordy popularności
Amatorscy fotograficy spotykają tu kobiety, które marzą o tym, by stać się posiadaczkami wspaniałych zdjęć erotycznych. Wiele z owych fotografii wygląda przy tym zadziwiająco profesjonalnie.
Bo w wolnych chwilach lubi zajmować się fotografią. Nagie modelki lecą do niego jak ćmy do światła, nie musi im nawet nic płacić. Marion i Moni pozowały mu, całując się czule na łące, Shivana wspięła się dla Bo na starą turbinę parową, Wuschl włożyła sobie rączkę parasola między nogi.
Co tydzień pokaźna kolekcja modelek Bo wzbogaca się o dwie kolejne naguski. Jej ozdobą są Rusana i Petra, wesołe grubaski, które przed obiektywem aparatu kładą z impetem swoje obfite biusty na kuchenną wagę.
Bo widział już chyba wszystko, wciąż jednak nie ma dość. Akt artystyczny jest jego pasją, a dopływ coraz to nowych modelek, chętnie pozujących do takich zdjęć, ma zapewniony na długie lata. Zawsze gdy potrzebuje następnej, wchodzi po prostu na stronę modelkartei.de. Ów kolekcjoner rozebranych pań, który nie chce podać swojego prawdziwego nazwiska, zarejestrowany jest tam jako Bo.
Internetowa kartoteka modeli, głównie płci żeńskiej, liczy 30 tysięcy zgłoszeń. W ciągu niecałych dwóch lat asortyment powiększył się ponad dwukrotnie. Chętnych fotografów także nie brakuje: z owej oferty korzysta obecnie ponad 14 tysięcy miłośników aktów. Po obu stronach przeważają amatorzy. Łączy ich upodobanie do śmiałych zdjęć, ale przede wszystkim pragnienie stworzenia tak wspaniałych fotografii, jak te, które znają z “Playboya” czy “Vogue’a”, wejście na chwilę do świata wielkich, pięknych i bogatych.
W portalu jest miejsce dla maluczkich, średnio ładnych i niekosztownych. Rzadko mowa jest o pieniądzach. Zwykle dokonuje się tu transakcji: zdjęcia w zamian za poświęcony czas – modelka pozuje przez długie godziny, za co otrzymuje płytę z kompletem fotografii.
Bo oddaje się swojej pasji podróżując po całym kraju. Inni korzystają po prostu z wyszukiwarki portalu, gdzie wpisanie kodu pocztowego pozwala im znaleźć modelkę w najbliższej okolicy. Można też wybrać sobie panią o określonym wyglądzie – na przykład: rozmiar biustonosza od 80 do 100, oczy zielone, dobrze zbudowana, zgadza się na pomalowanie ciała (32 oferty). Każda fotomodelka przedstawia się za pomocą tekstu i zdjęć, również fotograficy prezentują próbki swoich prac. Cała reszta jest już kwestią negocjacji.
Zabawa ta przyciąga ludzi z najróżniejszych środowisk – od samotnych matek poprzez gimnazjalistki marzące o karierze top-modelki aż po menedżerki, które zrzuciły właśnie sporo kilogramów i chcą pochwalić się swoją nową figurą. Również fotografowie pochodzą z różnych warstw społecznych: jest tu adwokat, rzemieślnik, zdarza się nawet czasem szefowa sporego przedsiębiorstwa.
Co jednak jest motywacją kobiet, które chcą pozować do tego rodzaju zdjęć? Dlaczego marzą o tym, by pokazać się całemu światu leżąc półnago na prześcieradle, przebierając się za wampa czy dosiadając stogu siana na ściernisku? – Większość chce mieć po prostu piękne zdjęcia – wyjaśnia Bo, który fotografował już różne kobiety – grube i chude, kwitnące i podwiędnięte. – Z każdej można wydobyć odrobinę erotyzmu.
Chyba całkiem nieźle mu się to udaje. – Wiele pań jest zaskoczonych, że tak świetnie wyglądają na tych zdjęciach – kontynuuje mistrz. Dowodem jest fakt, że wciąż do niego dzwonią. Plon owej działalności można podziwiać w internecie, na stronie digiakt.de Bo prezentuje swoje panoptikum ciał we wszelkich możliwych pozach.
Również Kitty Deluxxxe zna to pragnienie, by zostać modelką fotografa, który będzie umiał wydobyć jej ukryte piękno, i jeśli nie uleczy, złagodzi przynajmniej kobiece wątpliwości co do własnej urody. – Tyłek za duży, palce krzywe, i tak dalej, każda z nas to zna – mówi Kitty, w codziennym życiu Christine Lutz, pracująca w mediach. Pozować zaczęła już wiele lat temu, gdy zobaczyła, że jej ówczesny chłopak zbiera zdjęcia rozebranych dam, wycięte z “Bilda”. Nie zamierzała bezradnie się temu przyglądać. Pierwszy fotograf, do którego poszła, był drogi. Profesjonalista, wart pieniędzy, jakie zarabiał. – Uznałam, że wyglądam świetnie – wspomina Kitty.
Dziś jest właścicielką ponad 80 własnych aktów. Wkrótce zamierza wyruszyć na małe tournee wokół Jeziora Bodeńskiego i w Szwajcarii, by wypróbować jeszcze innych fotografów. (…) Czy ma nadzieję na karierę fotomodelki? Na to pytanie odpowiada wybuchem śmiechu. – O nie! To byłoby zbyt absorbujące.
Wszystko ma pozostać jedynie zabawą. – O karierze – dodaje Kitty – marzy bardzo niewiele z nas.
Większości wystarcza najwyraźniej miły dreszczyk emocji i rodzaj starannie inscenizowanego spektaklu. Ściągają na siebie spojrzenia innych, ale zachowują kontrolę nad każdym szczegółem. Do tego właśnie potrzebny jest im fachowy fotograf, który zrobi im na pewno lepsze zdjęcia niż ich własny przyjaciel swoim tanim aparatem.
Wiele fotografii zamieszczonych w portalu modelkartei.de sprawia zadziwiająco profesjonalne wrażenie. Są naturalnie i inne, prezentujące pozbawioną jakiegokolwiek artyzmu prawdę niczym z gabinetów grozy, gdzie nieodkryte przez nikogo kobiety, sfotografowane byle jak komórką, czekają na swój wielki występ. Te jednak nie zajdą daleko.
Początkujące modelki, które nie mają ciekawych zdjęć, rzadko przyciągają uwagę dobrych fotografów. Również dla takich zdjęć, zamieszczany w sieci trzeba się nieźle napracować. Wiele z tych kobiet nie osiąga już niczego więcej.
Również Kitty Deluxxxe zaczynała bardzo skromnie. Przyjmowała nawet oferty “pstrykaczy gołych cycków“. Są prawdziwą plagą, pojawiającą się nieuchronnie wszędzie tam, gdzie można za darmo pooglądać sobie rozebrane panie. Jak dotąd nie było jednak przypadków bezczelnego molestowania – przed każdą sesją zdjęciową obie strony umawiają się zwykle, jak daleko chcą się posunąć. Jeśli mimo to jakiś fotograf pozwoli sobie na zbyt wiele, grozi mu natychmiastowe wykluczenie. Póki więc “pstrykacze” zachowują się w odpowiedni sposób, są tolerowani – w końcu i oni są częścią owej barwnej grupy. (…)
Wiele kobiet staje chętnie po obu stronach obiektywu. Tak jak Britta Oelschläger, od wielu lat fotografka-hobbystka. Jeden z kolegów dowiedział się, że ma wytatuowany na plecach plan Hanoweru – i od tego wszystko się zaczęło. Kiedy Britta zobaczyła gotowe zdjęcia, pomyślała: “Wcale nie wyglądam tak źle!”. Dziś ma już za sobą 40 sesji, w których wystąpiła jako modelka, i wciąż cieszy ją, że prawie każdy fotograf odkrywa w niej coś nowego. Jeden zrobił jej ostry makijaż, inny ubrał ją w wojskowe buty, jeszcze inny sfotografował ją klasycznie, w miękkim świetle, tworząc obrazy jak z Hollywood. – Choć to ostatnie wcale do mnie pasuje – przyznaje Oelschläger. – Do moich siedemdziesięciu kilo przy wzroście metr pięćdziesiąt sześć. (…)
Hendrik Siemens, właściciel portalu modelkartei.de, nie wie dokładnie, jak to wszystko potoczy się dalej. Zaczynał głównie dla przyjemności, od samodzielnie skonstruowanej strony do własnego użytku. Dziś sukces, jaki odniósł, popycha go wciąż naprzód. Dalszego ciągu – mówi – nie da się przewidzieć. – Ten portal stał się już prawdziwą rozrywką dla mas.

Seks jest dla nich jedyną rozrywką i sposobem na życie. Telewizja ARD pokaże przejmujący dokument o niemieckiej młodzieży.
Roger pierwszy raz uprawiał seks osiem lat temu. Dziś ma dziewiętnaście lat i zastanawia się nad występem w filmie pornograficznym. Yasmina, 20-letnia studentka ekonomii, jakiś czas temu zlicytowała w internecie swoje dziewictwo. Jest dumna, bo dostała prawie 7 tys. euro. Starsza o dwa lata Nadine jest już w ciąży z trzecim dzieckiem. Zarabia na życie, robiąc striptiz przed internetową kamerą. Jej fantazja: nakręcić scenę porno przed berlińską Kolumną Zwycięstwa w godzinach szczytu. Plany na przyszłość: dorobić się, osiąść na prowincji i otworzyć burdel.
Niemiecka telewizja publiczna ARD pokaże dziś wieczorem wstrząsający film dokumentalny „Letzter Halt Sex – Kids am Abgrund” („Ostatni przystanek seks – Dzieci nad przepaścią”). „To szokujący reportaż o życiu pokolenia porno” – pisze dziennik „Bild”. Reżyser Manfred Bölk – z wykształcenia lekarz i psycholog – opowiada o niemieckich nastolatkach, którzy dawno wyrzekli się niewinności. Ich codzienność stoi pod znakiem seksu, narkotyków, agresywnej muzyki i przemocy.
– Już najmłodsi mają zakodowaną dyrektywę: jak najwięcej seksu – mówi berliński pastor Bernd Siggelkow, który od lat pracuje z młodzieżą. Zdarza się, że dziesięciolatkowie, zamiast jak dawniej bawić się w policjantów i złodziei, odgrywają sceny zbiorowego gwałtu. Tak dzieje się w czasach, w których religia traci na znaczeniu, szkoła nie potrafi przekazywać wartości, a rodzice nie są już żadnym autorytetem. – Niektórzy nastolatkowie dochodzą do wniosku, że seks jest jedyną treścią życia – tłumaczy pedagog społeczna Mirjam Müller.
Zjawisko jest powszechne. Szczególnie dotyczy jednak problematycznych dzielnic największych niemieckich miast, takich jak Hellersdorf w Berlinie czy Jenfeld w Hamburgu. Wielu tam młodych gniewnych bez pieniędzy i perspektyw. Sposoby na zagospodarowanie wolnego czasu podsuwają im miliony internetowych stron z pornografią.
„Letzter Halt Sex” jeszcze przed telewizyjną premierą wywołał w Niemczech burzliwą dyskusję. Część komentatorów żałuje jednak, że dokument będzie można zobaczyć dopiero pół godziny przed północą. – Ta późna pora emisji to jak cenzura dla tego ważnego tematu – złości się Wolfgang Büscher organizacji „Die Arche”, niosącej pomoc niemieckim dzieciom i młodzieży. – Filmu nie będą mogli zobaczyć zwłaszcza ci, których on dotyczy – dodaje Büscher.

April 2024
M T W T F S S
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
2930